czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozmowy niedokończone...


Zrobiliśmy małe zakupy, staliśmy już przy samochodzie, pakując je do bagażnika. Nagle usłyszeliśmy krzyki. Obejrzałam się, Adaś też. Kilka metrów od nas ochroniarz szamotał się na ziemi z młodym człowiekiem, który wyniósł ze sklepu kilka butelek mocnych trunków. Akcja szybko się skończyła. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- Mamo, a co robili tamci panowie?
- Synku, to był pan ochroniarz, który złapał złodzieja.
- Dlaczego?
- Bo wziął ze sklepu napoje i za nie nie zapłacił.
- Dlaczego nie zapłacił?
…Etap „dlaczego?”…Ile to może trwać? – zastanawiam się.
- Dlaczego nie zapłacił? – Adaś przebija się przez moje zamyślenie.
- Nie chciał zapłaci . Chciał mieć te rzeczy za darmo, bez płacenia.
- Ale dlaczego nie chciał zapłacić?
Rozmowa w tym tonie trwała kilka minut… Pytania dlaczego nie chciał zapłacić, dlaczego zabrał rzeczy bez płacenia wracały jak bumerang, mimo różnych kombinacji naszych odpowiedzi. W końcu się to wszystko jakoś wyciszyło, ale czułam, że to moje dziecko coś rozkminia nadal, uporczywie szuka odpowiedzi na pytanie, którego zapewne nie potrafi sformułować.
Następnego dnia w drodze do pracy nagle mnie oświeciło.
On mnie nie pyta dlaczego złodziej nie chce płacić, on mnie pyta dlaczego on to wybiera, dlaczego wiedząc, że coś jest złe, decyduje się to robić. Próbuje ułożyć to sobie w głowie, znaleźć w tym sens. Dlaczego dorosły człowiek świadomie wybiera zło?? Synu… myślę sobie, jadąc autobusem… nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego na świecie są ludzie, którzy świadomie wybierają zło. Bo kto tak naprawdę zna odpowiedź na to pytanie? Nie chcę Ci mówić, że może nie potrafią inaczej. Tak łatwo jest, gdy robimy coś krzywdzącego innych lub siebie, powiedzieć: nie potrafię inaczej, to silniejsze ode mnie. Nie chcę Ci synu mówić, że tak czasami bywa, nie chcę budować w Tobie zgody na zasłanianie się w ten sposób przed odpowiedzialnością za swoje życie… Dlaczego ludzie świadomie wybierają zło? Krąży mi po głowie słowo „potrzeba”, jednak czuję, że nie znajdę dobrych słów by wytłumaczyć to trzylatkowi podpierając się teorią o potrzebach.
- Synku, decydują się na to, uważając, że to najlepszy wybór - mówię następnego dnia po południu, po ponownym wywołaniu tego tematu – oni nie zastanawiają się nad tym, czy to jest złe, czy kogoś krzywdzi – ciągnę i urywam myśląc sobie… o rany, dlaczego wypowiadam takie oceny? A może się zastanawiają?  Chcę się wycofać, z tej wypowiedzi, jakoś ją poprawić, ale już lawina ruszyła:
- Dlaczego się nie zastanawiają? – dopytuje dziecię.
- Chyba źle powiedziałam, może być tak, że niektórzy się zastanawiają, a niektórzy nie.
- A dlaczego?
… Rany… synu, nie wiem dlaczego…
- Bo każdy człowiek jest inny. Może być tak, że jeden złodziej się nad tym zastanawia, bo czuje, że to co robi nie jest dobre, ale nie potrafi przestać kraść.
- Dlaczego?
- Co dlaczego synku? – dopytuję, dając sobie kilka sekund na przemyślenie, co właściwie chcę powiedzieć.
- Dlaczego tak się dzieje, że nie potrafi przestać?
… Milczę przez chwilę… No dlaczego nie potrafi? Nie wiem. Może potrafi tylko nie chce. Może źle powiedziałam.
- Bo nie wie, jak to zrobić, żeby przestać. A czasami jest też tak, że ktoś nie chce przestać kraść.
- Dlaczego nie chce przestać?
…Aaaaaaaa!
Krzyczę w swojej głowie. Dziecko przypiera mnie do muru – myślę sobie, ale gdzieś w środku czuję cichą radość, że to moje dziecię nie odpuszcza, że dopytuje, że szuka odpowiedzi, że się nad takimi rzeczami zastanawia.
- Dlaczego mamuniu?
Wracam do rzeczywistości.
- Dlaczego nie chce przestać? Może dlatego, że nie spotkał jeszcze nikogo, kto by pomógł mu zobaczyć, że kradnąc różne rzeczy tak naprawdę robi sobie krzywdę.
- A dlaczego?
…Aaaaaaa!... Krzyczę znowu w głowie… słowo „dlaczego” powinno zniknąć ze słownika! Jak wytłumaczyć trzylatkowi na czym to polega?
- Bo żaden człowiek nie może być naprawdę szczęśliwy jeśli robi coś co krzywdzi innych – odpowiadam najprościej jak potrafię.
- Dlaczego?
- Pomyśl sobie o tym jak wczoraj biłeś tatę. Wiem, że byłeś wtedy zły i chciałeś się wyzłościć. Czy bicie taty Ci pomogło? Poczułeś się lepiej? Byłeś potem szczęśliwy?
- Nie wiem – odpowiada mój trzyletni syn. No tak, za dużo pytań.
- Mówiłeś wczoraj, że bicie miało Ci pomóc, pamiętasz?
- Tak.
- Czy pomogło?
- Tak…
Otwieram usta by zaprotestować, w ostatniej chwili się reflektuję.
- Ok, pomogło, bo się uspokoiłeś. Ale czy czułeś też radość?
- Nie.
- No właśnie. Chodzi o to, że bicie zawsze krzywdzi i nawet jeśli pomaga wyrzucić złość, to nie jesteśmy potem szczęśliwi. Tak samo czują się złodzieje.
- Jak?
… Rany, dlaczego zabrnęłam tak daleko?
- Kiedy coś ukradną mają tą rzecz, którą bardzo chcieli mieć. Tak jak Ty bijąc tatę, chciałeś wyrzucić z siebie złość i znów mieć w serduszku spokój. Ale ponieważ wiedzą, że to co zrobili jest złe, nie są naprawdę szczęśliwi.
- Dlaczego?
Rozmowa trwała i trwała. Niezmordowany jest ten mój syn w drążeniu w takich tematach… I przy okazji pokazuje mi, jak mało znam prawdziwych odpowiedzi, jak wiele moich odpowiedzi nie jest w rzeczywistości wiedzą, tylko szablonem, który pomaga mi wygodnie uporządkować rzeczywistość…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz