poniedziałek, 24 października 2016

Dzień sprzątania


- Mamoo, czy możemy jutro zrobić dzień sprzątania?
- Pewnie synku. A dlaczego chcesz taki dzień?
- Bo dawno nie było, a ja byłem w łazience i widziałem, że trzeba!

Obowiązku sprzątania u nas nie ma nikt. Dbamy o dom na zasadzie: sprząta ten, kto czuje potrzebę, lub kto chce się zgodzić na czyjąś prośbę o sprzątnięcie. Coraz częściej słyszę od synka ( 4,5 roku ) takie propozycje 😃 I to mi pokazuje, że dzieci widzą. Widzą bałagan, widzą brudną podłogę itp. I naprawdę mogą mieć potrzebę posprzątania, potrzebę czystości. Dając im obowiązki lub narzucając sprzątanie nie pozwalamy tym potrzebom w ogóle się narodzić.

P.S Dzień sprzątania się odbył 😆

Współpraca

Wracamy z urodzin Adasia ulubionego kolegi.
Wysiadamy z samochodu późnym wieczorem.
- Mamo, nogi mnie bolą. Weźmiesz mnie na ręce?
- Jasne synku, wezmę, tylko pozamykam samochód.
Idziemy kawałek, ale ja też jestem zmęczona. Parking mamy niestety dość daleko od domu. Stawiam Adasia na ziemi i proszę by kawałek poszedł sam, bo ja też mam mało sił. Idzie może ze 3 metry.
- Ała! Boli.
- Co?
- Nogi. Nie mogę sam iść.
- Ok, choć wezmę Cię.
Idziemy kawałek, ale serio nie mam ochoty dźwigać go aż do domu. Ciężko mi.
- Adasiu, a co zrobimy jak ja też już nie będę mogła iść? Ciebie bolą nogi. Mi się skończą siły. Co wtedy zrobimy?
- Współpraca.
-… ?
- No, będziemy współpracować. Kawałek będę szedł na nogach, a potem kawałek u Ciebie na rękach i tak na zmianę. Współpraca.
Tak zrobiliśmy 😃

- Mamo, a pamiętasz jak kiedyś też się umówiliśmy na współpracę, ale potem się zagadaliśmy i zaniosłaś mnie aż do naszej klatki?
Hmm… Pamiętałam 😃

wtorek, 11 października 2016

Razem w smutku...

Adaś grał w grę na moim telefonie. Długo. O wiele za długo. Trochę inaczej się umawialiśmy więc byłam w sumie smutna. Chodziły mi po głowie myśli o zaufaniu do siebie nawzajem. Chciałabym mieć zaufanie, że jak się na coś umawiamy to potem tak się dzieje.
Tym razem się nie działo.
Po kilku próbach porozumienia się stwierdziłam, że nie dam rady. Nie przemawiały do mnie argumenty "zagram tylko jeszcze jeden raz". Słyszałam ich już wiele i wiem, że takie zapewnienia to nie tędy droga.
Adaś oświadczył, że zagra jeszcze ten jeden raz. Ja powiedziałam, że idę do drugiego pokoju bo ciężko mi siedzieć obok i patrzeć na to jak nadal gra.
Generalnie miałam poczucie porażki. Tak po całości.
Po kilku chwilach przyszedł do mnie.
- Mamoooo, co robisz?
- Smucę się i rozmyślam o zaufaniu.
- Ja też jestem smutny, bo już skończyłem grać, chociaż nie miałem na to ochoty.
- No to co zrobimy?
- Zrób mi mleczko, przytulimy się i razem posmucimy, bo jak się razem smuci to wtedy jest łatwiej i smutek szybciej odchodzi.