Jakiś mały smutek dopadł Adasia. Nieduży, widziałam to, jednak nie chciałam ani bagatelizować, ani zbytnio rozdrapywać tematu.
- Co robisz mamuniu? - pyta moje zasmucone dziecko patrząc jak delikatnie "chodzę" dwoma palcami po jego nóżkach.
- To nie ja - odpowiadam - to Twój smutek. Chodzi sobie po Tobie i... zaraz... gdzie on mieszka?
- W moim brzuchu! - w ochach pojawia się iskra uśmiechu.
Zaczynam chodzić po brzuchu.
- Hej, łaskocze!
- No wiem, to Twój smutek chce się z Tobą zaprzyjaźnić. Chcesz?
- Taaaak! - i śmiech, bo wciąż "chodzę" po brzuchu.
- Ale jak się z Tobą zaprzyjaźni, to zamieni się w radość, wiesz?
- Tak!!! Chcę żeby zamienił się w radość!
:-)
- Co robisz mamuniu? - pyta moje zasmucone dziecko patrząc jak delikatnie "chodzę" dwoma palcami po jego nóżkach.
- To nie ja - odpowiadam - to Twój smutek. Chodzi sobie po Tobie i... zaraz... gdzie on mieszka?
- W moim brzuchu! - w ochach pojawia się iskra uśmiechu.
Zaczynam chodzić po brzuchu.
- Hej, łaskocze!
- No wiem, to Twój smutek chce się z Tobą zaprzyjaźnić. Chcesz?
- Taaaak! - i śmiech, bo wciąż "chodzę" po brzuchu.
- Ale jak się z Tobą zaprzyjaźni, to zamieni się w radość, wiesz?
- Tak!!! Chcę żeby zamienił się w radość!
:-)
Aleś kreatywna!😀 nigdy bym czegoś takiego nie wymyśliła. Pozdrawiam, magda.k
OdpowiedzUsuńNa początku miałam z tym kłopoty, ale teraz czuję, że staje się to dla mnie coraz bardziej naturalne :-)
OdpowiedzUsuńO rany jaki dialog :):):) Kradnę za pozwoleniem :>
OdpowiedzUsuń