środa, 2 września 2015

Psi patrol i decydowanie...

Bawimy się w bajkę Psi Patrol. Po raz setny tego dnia i zapewne miliardowy w ciągu ostatniego miesiąca. I po raz setny jest to ten sam odcinek „Wizyta u dentysty”. Od chyba dwóch miesięcy Adaś zawsze i wszędzie bawi się niemal TYLKO w to. I my też. Czuję się jakby mi ktoś robił pranie mózgu.
- Hej chłopaki, rusza mi się ząb. Chcecie zobaczyć? Aaaaa… – to Chaise.
- O naprawdę! – to Sky - Idź do Rockiego, on ci powie co robić.
- Rocky, zobacz, rusz mi się ząb!
- Powinieneś iść do dentysty! – to Rocky.
- Do dentysty?! Tylko nie do dentysty! Nie chcę do dentysty, boję się! – to znów Chaise.
- Hej, a może pokażemy Chaisowi czego się boimy, czego nie lubimy i jak sobie z tym radzimy i wtedy on pójdzie do dentysty? – to znów Sky.
- Świetny pomysł! – to Rocky.
- No nie wiem… może… - Chaise – Rocky to czego ty się boisz?
- Ja… boję się wody. Zaczynaj Marshall – Marshall polewa Rockiego wodą z działka wodnego.
- Brrrr… Zimno i mokro i będę teraz pachniał jak mokry piesek! – Rocky – Teraz twoja kolej Marshall.
- No dobra, macie rację, pójdę do dentysty! – Chaise.

Taka próbka. Znam te dialogi na pamięć, mogłabym wyrecytować je w nocy, o północy. Ponadto cierpię na rozdwojenie, albo i roztrojenie jaźni, gdyż piesków mamy sześć, a osób do zabawy dwie lub trzy więc nie raz przypada mi w udziale rola dwóch, trzech lub czterech bohaterów. Gdy kiedyś mojemu eM w udziale przypadła rola sklepu ze słodyczami, był przeszczęśliwy, dialogi zostały mu oszczędzone…
Bawimy się przy śniadaniu, w autobusie, w samochodzie, w pokoju, w kuchni, na spacerze. Są figurki piesków, ale jak ich nie ma to też można się bawić, samymi dialogami, więc nic nie da zostawienie ich w pudełku, w pokoju.
 Podobno każda dziecięca fascynacja tego typu w kocu mija, albo przynajmniej maleje albo się zwyczajnie nudzi. Czekam na to jak na zbawienie…
Tymczasem pewnego dnia wpadłam na pomysł by psi patrol zapragnął umyć swoje psie zęby z nadzieją, że Adaś siłą rozpędu też je chętnie umyje.
- Hej, a teraz Adaś pokaże czego najbardziej nie lubi, dobrze pieski? To mycie zębów! – wplotłam niewinnie w stałą fabułę.
- Ale ja lubię myć zęby…
Eeeeee…… To dlaczego nie chcesz ich myć, synu? – pomyślałam, ale na głos tego nie powiedziałam.
W końcu przyszło mi do głowy, że może chodzi jednak o decydowanie. Może on czuje w moim głosie i nastawieniu przymus. No bo prawdę mówiąc, ja sama w sobie czuję taki przymus by tego mycia pilnować  i chyba podchodzę do sprawy trochę jak do jeża. Zresztą natchnął mnie trochę wpis mamy Bu z blogu Me and my Bu, dotyczący również mycia zębów. Może Adaś potrzebuje sam zdecydować…
- Adasiu, po tej czekoladzie chciałabym żebyś umył zęby – kilka dni później, na wakacjach.
- Ale przecież ona jest domowa!
- Tak jest domowa i jest też bez cukru, ale mimo to zależy mi by po słodyczach myć ząbki. Choć.
- Nie chcę myć zębów!
Zatrzymałam się na chwilę i nagle zmieniłam front.
- Wiesz co? To zastanów się i zdecyduj czy chcesz mieć brudne ząbki czy czyste? Zdecyduj sam czy chcesz teraz umyć zęby.
- Ummm… Chcę umyć! Chodźmy do łazienki!
„Ooooo” :-)

Potem sprawdziłam to jeszcze na bajkach. Zawsze był kłopot z dotrzymaniem umowy, zawsze te dwie, trzy, cztery bajki to było za mało i zawsze „jeszcze jedną” i zawsze płacz, i że „ mi smutno” i „wymyśl coś mamusiu” ( w domyśle: wymyśl jeszcze jedną bajkę ) itd.
Trzy razy Adaś sam decydował ile bajek oglądał ( na szczęście decydował w granicach rozsądku… mojego ) i sam miał pilnować czy już tyle obejrzał na ile się zdecydował.
Za czwartym razem po dwóch bajkach na trzy umówione, stwierdził, że on już nie chce oglądać, woli się pobawić.

Kolejne „Ooooo” :-)
Zawsze zgadzała się z tym, że oddanie wszystkich możliwych decyzji w ręce dzieci ( w rozsądny sposób ) jest właściwe, ale miło widzieć na własnym podwórku jak to procentuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz