Adaś grał w grę na moim telefonie. Długo. O wiele za długo. Trochę inaczej się umawialiśmy więc byłam w sumie smutna. Chodziły mi po głowie myśli o zaufaniu do siebie nawzajem. Chciałabym mieć zaufanie, że jak się na coś umawiamy to potem tak się dzieje.
Tym razem się nie działo.
Po kilku próbach porozumienia się stwierdziłam, że nie dam rady. Nie przemawiały do mnie argumenty "zagram tylko jeszcze jeden raz". Słyszałam ich już wiele i wiem, że takie zapewnienia to nie tędy droga.
Adaś oświadczył, że zagra jeszcze ten jeden raz. Ja powiedziałam, że idę do drugiego pokoju bo ciężko mi siedzieć obok i patrzeć na to jak nadal gra.
Generalnie miałam poczucie porażki. Tak po całości.
Po kilku chwilach przyszedł do mnie.
- Mamoooo, co robisz?
- Smucę się i rozmyślam o zaufaniu.
- Ja też jestem smutny, bo już skończyłem grać, chociaż nie miałem na to ochoty.
- No to co zrobimy?
- Zrób mi mleczko, przytulimy się i razem posmucimy, bo jak się razem smuci to wtedy jest łatwiej i smutek szybciej odchodzi.
Tym razem się nie działo.
Po kilku próbach porozumienia się stwierdziłam, że nie dam rady. Nie przemawiały do mnie argumenty "zagram tylko jeszcze jeden raz". Słyszałam ich już wiele i wiem, że takie zapewnienia to nie tędy droga.
Adaś oświadczył, że zagra jeszcze ten jeden raz. Ja powiedziałam, że idę do drugiego pokoju bo ciężko mi siedzieć obok i patrzeć na to jak nadal gra.
Generalnie miałam poczucie porażki. Tak po całości.
Po kilku chwilach przyszedł do mnie.
- Mamoooo, co robisz?
- Smucę się i rozmyślam o zaufaniu.
- Ja też jestem smutny, bo już skończyłem grać, chociaż nie miałem na to ochoty.
- No to co zrobimy?
- Zrób mi mleczko, przytulimy się i razem posmucimy, bo jak się razem smuci to wtedy jest łatwiej i smutek szybciej odchodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz