piątek, 6 listopada 2015

Kaganiec



Kiedyś wracaliśmy z przedszkola i zobaczyliśmy psa na smyczy w kagańcu.

- Mamuniu, a co ten piesek ma na pyszczku?

- To kaganiec. Jest po to by ludzie wokół czuli się bezpieczni i żeby piesek ich nie mógł ugryźć, gdyby się np. bardzo zdenerwował.

Adaś pomyślał chwilę i odpowiedział:

- Mamusiu, on by chyba wolał biegać sam, bez tego urządzenia na buzi, prawda? On chyba jest smutny, że to ma.

Nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy, nawet nie wiedział co to jest kaganiec, a jednak wyczuł, że dla psa nie jest to miłe i komfortowe.

A ja się poczułam wtedy jakoś dziwnie, chociaż sama psa nie mam i mu kagańca nie zakładam, to poczułam się jakby społecznie odpowiedzialna za te wszystkie psy, którym ludzie te kagańce zakładają i głupio mi było przed moim dzieckiem, za tą naszą zdobycz cywilizacji jaką jest kaganiec. No bo fakt, w zgodzie z naturą to nie jest i psa na pewno nie zachwyca.

Wrażliwość dzieci ma w sobie coś pierwotnego, coś czego cywilizacja nas pozbawiła. Trochę to smutne....Trochę piękne :-)

2 komentarze:

  1. ja z psem chodzę często i bez smyczy i bez obroży (bez kagańca ma się rozumieć też), jednak kiedy widzę z naprzeciwka małe dziecko to zawsze ją łapię, bo nie raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że mama/babcia "zasłaniają sobą" dziecko, żeby czasem w psie idącym ze mną spokojnie na smyczy nie zbudziła się krwiożercza bestia, która rzuci się na owo dziecko... :/ a co by było, gdyby pies szedł luzem...? i w ten sposób głupi (przepraszam) dorosły zaszczepia w małym dziecku bezsensowny strach przed zwierzętami, co potem dziecko przeniesie na swoje dziecko itd... smutne to.

    więc pewnie właściciele psów nieco bardziej agresywnych niż moja ciapa mieli już do czynienia z takimi przewrażliwionymi ludźmi, że katują teraz swoje psy kagańcami... osobiście uważam, że kaganiec nie jest do niczego potrzebny (nawet psu, który może ugryźć) jeśli tenże jest prowadzony na smyczy przez dorosłego człowieka. Ale to trochę jakby nie na temat rozważanie ;)

    natomiast dziecię moje muszę solidnie pilnować, bo idzie z zaufaniem do wszystkich psów i próbuje je głaskać, co też dobre nie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja bardzo rzadko psy z kagańcami widuję, jak już, to w autobusie czy tramwaju, gdzie chyba nawet nakaz jest, by pies był w kagańcu.

    Natomiast dla mnie to było coś niesamowitego, że niewiele ponad trzylatek wyczuł, że coś jest w tej sytuacji nie tak… I naprawdę poczułam się nieswojo, tłumacząc po co to ustrojstwo wynaleźliśmy.

    OdpowiedzUsuń